Felix Felicis czyli o kreatywnym braku nadziei w obliczu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę.

Są takie dni kiedy wszystko Ci się udaje. Po miesiącach bezsenności nagle zaczynasz się wysypiać, masz pełno energii i układa Ci się w związku. Znajomi (czasem też nieznajomi) prawią Ci komplementy, a trudne case’y terapeutyczne przezwyciężasz z lekkością. Nawet słońce na spacerze pada na Twoją twarz pod odpowiednim kątem. Jest to wspaniałe uczucie lekkości, odprężenia i satysfakcji z życia. Jeśli jednak trwa to któryś dzień z rzędu na dnie Twojego serca zaczyna kiełkować niepewność: kiedy to wszystko się rozsypie? Tak było w tygodniu poprzedzającym inwazje wojsk rosyjskich na Ukrainie. Z jednej strony „płynne szczęście” z drugiej, nachalne uczucie, że coś złego się zaraz wydarzy.

O poranku 24.02.2022 nic nie zwiastowało katastrofy. Wprawdzie zaspałem, ale żona mogła odwieźć dzieciaki do szkoły. Wprawdzie miałem bardzo wcześnie umówione spotkanie na Zoomie, ale przecież spotykałem się tego dnia ze wspaniałymi osobami… Byli to liderzy chapterów ACBS z którymi co miesiąc pracowaliśmy nad prospołeczną ewolucją współpracy międzynarodowej. Po zalogowaniu się na Zoom zamiast uśmiechniętych lub zaspanych twarzy z różnych zakątków globu, których się spodziewałem, zobaczyłem oblicza pełne przerażenia i rozpaczy. To od nich dowiedziałem się o inwazji. Wielu z uczestników spotkania pochodziło z krajów bezpośrednio graniczących z Rosją i Ukrainą, wielu doświadczyło okupacji ZSRR, życia za żelazną kurtyną, komunizmu i stanu wojennego. Zamiast rozmowy o wspólnych inicjatywach międzychapterowych, dzieliliśmy się swoimi uczuciami, historiami i poczuciem bezradności. 

Tego dnia skontaktowałem się też z moimi przyjaciółmi z Ukrainy, chcąc dowiedzieć  się czy są bezpieczni. Byli to Oksana Marcyniak-Dorosz oraz ksiądz Oleg Salomon. Oboje są psychoterapeutami, z którymi współpracowałem od kilku lat. Dzięki nim miałem możliwość poznania wielu ukraińskich psychologów i psychoterapeutów. Zapraszali mnie do organizowania pierwszych warsztatów ACT w Ukrainie i tworzyli ze mną takie projekty jak: szkolenia interwencji kryzysowej w obliczu pandemii „Pay ACT Forward” czy „ACT duchowości” czyli pracy z klientami w kontekście wiary chrześcijańskiej. 

W trakcie rozmów dowiedziałem się, że to co jest im najbardziej potrzebne w tych pierwszych dniach kryzysu, to treningu skutecznych metod i protokołów pracy, oraz superwizji dla interwentów znanych mi już z naszych wcześniejszych szkoleń. 

Oczywiście, że chciałem im pomóc. Oczywiście, że zgodziłem się osobiście zaangażować.  Oczywiście, że byłem przerażony i bałem się, że ich zawiodę. Oczywiście czułem się bezradny i niekompetentny.

Postawcie się przez chwilę w mojej sytuacji. Co  doradzilibyście ludziom, którzy z dnia na dzień stali się interwentami kryzysowymi? Jaki skuteczny protokół pracy zaproponowalibyście dla interwentów pracujących w obszarze działań wojennych?

Co Wy zrobilibyście na moim miejscu? 

Ja zacząłem wertować książki i zbiory materiałów w internecie, dzwoniłem do znajomych i całymi godzinami czytałem fora na Facebooku w poszukiwaniu odpowiedzi. Ostatecznie zacząłem zastanawiać się kto mógłby zrobić to lepiej ode mnie?

Jeśli spróbowaliście wyobrazić sobie moją sytuacje i macie jakieś rozwiązania, metody lub strategie, które wydają się sensowne, zadajcie sobie poniższe pytania:

  1. Czy któraś z tych metod zadziała na dłuższą metę i jakie są koszty jej stosowania? 
  2. Czy stosowanie tych strategii rzeczywiście pomaga zbliżyć się do wartości, czy raczej są to sposoby na ucieczkę? 
  3. Kto jest dla mnie rzeczywiście ważny w tej sytuacji i o czym istotnym powinienem jeszcze pomyśleć?

To właśnie te pytania pomogły mi dostrzec coś co umykało, coś co w ACT nazywamy kreatywnym brakiem nadziei. Proces ten odnosi się do kreatywności, która pojawia się, kiedy ostatecznie porzucamy nieefektywną kontrolę doświadczenia i zwracamy swoją uwagę na życie zgodne z wybranymi wartościami. Celem tej interwencji nie jest stworzenie poczucia beznadziei lub wiary w beznadziejność tylko przyspieszenie procesu porzucania tego, co nie działa, co w efekcie często umożliwia pojawienie się uczucia nadziei (Hayes i in., 2012).

Zamiast szukać skutecznych metod i myśleć jak mogę stać się bardziej kompetentny, zacząłem myśleć o tym co jest dla mnie wartościowe i co cennego chciałbym przekazać moimi przyjaciołom.

Pomyślałem o odwadze. Odwadze do działania w tej beznadziejnej sytuacji, na rzecz osób, które tego potrzebują. Odwadze działania w obliczu uczucia bezradności i niekompetencji. Zrozumiałem, że mogę to zrobić jedynie jeśli sam będę miał odwagę do ujawnienia autentycznego siebie i własnej wrażliwości. 

Z behawioralnego punktu widzenia, nasze interwencje ograniczają się do MER – Modeling, Evoking i Reinforcing. W obliczu kryzysu, kiedy nasze dotychczasowe sposoby radzenia zawodzą, często nie jesteśmy w stanie w stanie uchwycić i wzmocnić żadnego użytecznego zachowania. Zostaje nam jedynie modelowanie, czyli dzielenie się własnym doświadczeniem. Prawdziwa elastyczność psychologiczna zaczyna się od naszej własnej uważnej, otwartej i zaangażowanej postawy jako interwentów, a kończy się gdy nasi klienci przyjmują i adoptują tą postawę do swojej aktualnej sytuacji w celu zbliżenia się do obszarów, które mają dla nich znaczenie.

Dzięki odwadze do ujawnienia siebie i swoich słabości, jesteśmy w stanie doświadczyć, że to właśnie uczucie bezradności i braku kompetencji są ceną jaką musimy zapłacić, za bycie kompetentnym interwentem oraz za niesienie nadziei w beznadziejnych sytuacjach i troszczenie się o tych, którzy są dla nas ważni i którzy nas potrzebują, najlepiej jak jesteśmy w stanie. Czasem również, właśnie dzięki tej odwadze, jesteśmy w stanie dostrzec i zatroszczyć się o nasze własne potrzeby, które umykają nam, kiedy angażujemy się w pomaganie innym w skrajnych sytuacjach.

Zastanów się teraz jakie Ty nosisz lęki i jakie historie na Twój temat pojawiają się, kiedy zbliżasz się do robienia, rzeczy które są dla Ciebie istotne? Zapisz je, podziel się nimi i noś je z dumą. Nasze słabości, wrażliwość i historie, które o sobie opowiadamy czynią nas ludźmi. Wszyscy tak mamy. To nasze wspólne człowieczeństwo.    

Właśnie w taki sposób rozpoczynały się  pierwsze spotkania superwizyjne z interwentami z Ukrainy. Byli to psycholodzy, psychoterapeuci, pracownicy socjalni, nauczyciele i duchowni z różnych miejscowości. Łączyli się na Zoomie przez telefony i komputery. Nadawali ze schronów, kijowskiego metra i punktów dla uchodźców. Często w jednym spotkaniu uczestniczyło więcej niż 50 osób jednocześnie. Dzielili się ze sobą nawzajem doświadczeniami, brakiem nadziei i działaniami jakie podejmują w obliczu kryzysu. 

Chociaż większość z uczestników superwizji miała już za sobą treningi interwencji kryzysowej, to ujawnianie autentycznego siebie i swoich własnych słabości w zaistniałych okolicznościach okazało się kluczowe. Możliwość pracy w małych grupach, z osobami o podobnej sytuacji dawała im możliwość doświadczenia tego, co zwykle dają innym w swojej pracy. Bezpieczną możliwość bycia wysłuchanym, uprawomocnienia własnych emocji i doświadczeń oraz wyrozumiałości dla działań, które często są niewystarczające w stosunku do skali potrzeb. Przede wszystkim jednak otwierała ich na dostrzeganie nowego znaczenia i sensu własnego działania. 

Pamiętam superwizje jednego duchownego, który zajmował się organizowaniem ewakuacji  kobiet ciężarnych i z noworodkami. Szukał dla nich środków transportu, noclegów w trakcie podróży, specjalistycznej opieki i docelowych miejsc schronienia w Polsce. Mówił o tym, że zapotrzebowanie jest tak duże, że nie potrafi podjąć decyzji, kim powinien się zająć w pierwszej kolejności. W naszej rozmowie starałem się docenić wszystkie jego starania oraz bezskuteczne próby podjęcia “właściwej” decyzji i pytałem go “Kto jeszcze jest dla Ciebie ważny? O kim istotnym jeszcze powinien pomyśleć? Czy jest ktoś jeszcze istotny, kto wymagałby Twojej uwagi?”. Kiedy przez kilkanaście minut wymieniał kolejne osoby, ja tylko powtarzałem “Tak…. i czy jest ktoś jeszcze?”. W końcu zamilkł, uspokoił się i po chwili namysłu powiedział “Tak jest ktoś jeszcze… To Bóg.” Na moje pytanie “Dlaczego Bóg?” odpowiedział “Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na właściwym miejscu”.     

To co również często zgłaszali interwenci to problem z przekazywaniem trudnych informacji.  Na przykład jak powiedzieć matce o śmierci jej syna na froncie albo jak poinformować uchodźcę, że jego dom i cały dorobek życia został zniszczony w bombardowaniu?

Problem nie dotyczył jednak w tym wypadku braku wiedzy na temat konieczności przekazania tych informacji, braku umiejętności komunikacyjnych czy asertywności. To na czym utyka wielu interwentów to perspektywa, że  przez ich działania ktoś może odczuwać jeszcze więcej cierpienia. Często bezskutecznie szukamy sposobów na to, jak należy przekazywać trudne informacje bez sprawienia cierpienia innym. Mówimy wtedy półprawdy, odcinamy się od własnych emocji lub po prostu unikamy ich przekazywania. 

Przy przekazywaniu tego typu informacji, trudne jest to, że nam zależy. Kluczowe może być więc tutaj pytanie “Co może być na tyle istotne, że moja gotowość do współodczuwania z moim klientem cierpienia będzie miała znaczenie?” albo “Czy jestem gotów pozwolić drugiej osobie odczuć cierpienie, jeśli dzięki temu cierpieniu, będzie ona mogła zaangażować się bardziej w to, co ma dla niej znaczenie w obecnej chwili?” 

Przyjęcie przez superwizanta perspektywy osoby otrzymującej trudną informację, dawało możliwość dostrzegania nowych wartości, które wcześniej nie były identyfikowane. W każdej sytuacji jest to coś innego. U matki może to być poczucie, że dzięki uzyskanej informacji będzie mogła się zająć pozostałymi jeszcze przy życiu dziećmi. Dla uchodźcy może to być szansa na podjęcie się budowania nowego życia na emigracji.  

Z tygodnia na tydzień coraz więcej zaangażowanych i doświadczonych członków ACBS Polska takich jak Konrad Ambroziak, Agnieszka Wroczyńska, Tomasz Hanć, Marcin Domurat, czy Barbara Kossakowska zaangażowało się wolontaryjnie w prace trenerskie i superwizyjne na rzecz naszych ukraińskich kolegów. Niezwykle istotny element organizacji superwizji i szkoleń stanowiła ich prospołeczna formuła i budowanie kooperacji na różnych poziomach. Korzystając z wytycznych modelu Prosocial łatwiej było o świadomość działania na rzecz wspólnego dobra, gotowość do przekazywania dalej otrzymywanej nieodpłatnie wiedzy i umiejętności, mówienie o trudnych lub konfliktowych sytuacjach w grupie oraz wspólna odpowiedzialność za poufność i bezpieczeństwo.  Z uwagi na to że coraz wyraźniej rysowała się perspektywa długofalowego kryzysu, konieczność stało się również troszczenia się o zasoby samych interwentów. 

Przyznać należy, że już od pierwszych dni inwazji, sami koledzy i koleżanki z Ukrainy zaczęli organizować efektywne struktury wsparcia, dostosowane do ich aktualnego kontekstu. Bazując na poznawanych modelach kontekstualnych tj. “PAY ACT Forward” powstało wiele lokalnych grup treningowych i interwizyjnych. 

W tym czasie w Polsce znalazło schronienie ponad 10 milionów uchodźców, głównie kobiet i dzieci. Wielu ludzi przyjęło uchodźców do własnych domów, wielu pracowało w wolontaryjnych punktach dla uchodźców lub po prostu dzieliło się swoimi środkami finansowymi i materialnymi. 

We wrześniu 2022, w ramach międzynarodowej konferencji naukowej organizowanej przez ACBS Polska wspólnie z niemieckojęzycznym chapterem (DGKV) oraz Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gościliśmy koleżanki i kolegów z Ukrainy. Wielu ukraińskich prelegentów, którzy ze względu na aktualną sytuację wojenną nie mogło uczestniczyć w niej na żywo, łączyło się zdalnie, lub przesyłało swoje nagrania. Dzięki transmisji online wystąpień konferencyjnych, zarówno uczestnicy, jak i osoby z całego świata, mogli dowiedzieć się z pierwszej ręki o doświadczeniach pracy, aktualnych potrzebach oraz wdzięczności za otrzymywane wsparcie.

Poniżej znajdziecie linki do tych nagrań i sympozjów:

 

 

Jednym z najważniejszych wniosków uzyskanych z wymiany doświadczeń podczas tej konferencji był fakt, że nawet najbardziej doświadczony i uzdolniony, zagraniczny terapeuta i trener ACT nie zastąpi osób, które podchodzą z samego regionu i są ekspertami od aktualnego, historycznego, językowego i kulturowego kontekstu. Bez adaptacji nie może być mowy o skutecznych metodach pracy. Dlatego właśnie jako najwartościowszą strategią długofalowego wsparcia stało się szkolenie ukraińskich superwizorów i trenerów ACT.  

Są takie dni kiedy wszystko się wali. Kiedy całymi miesiącami mierzysz się z cierpieniem, zmęczeniem i bezradnością. Kiedy ogarnia Cię zwątpienie i zastanawiasz się czy Twoje wysiłki przyniosły coś wartościowego. Przecież wojna trwa nadal, ludzie dalej giną i pojawiają się kolejne wyzwania. Nie szukasz wtedy płynnego szczęścia, a jedynie promyka nadziei. Z każdym mijającym dniem i miesiącem wspólnej pracy, z każdą najdrobniejszą inicjatywą i spotkaniem, na dnie Twojego serca zaczyna kiełkować nadzieja i przekonanie, że coś zmienia się na lepsze, że musi nadejść wiosna.

Pamiętam jak na jednym ze spotkań superwizyjnych w Ukrainie mówiłem o elastyczności psychologicznej wykorzystując metaforę wierzby. Mówiłem o tym, że podobnie jak wierzba, która dzięki swojej elastycznej koronie ugina się pod podmuchami huraganu, ale się nie łamie, tak w elastyczności dzięki akceptacji i otwartej postawie możemy przetrwać kryzys. I podobnie jak u wierzby, to co pomoże nam się z powrotem podnieść z kryzysu, to głębokie zakorzenienie w naszych wartościach. Po zajęciach jedna z uczestniczek szkolenia pytała mnie czy wiedziałem, że wierzba jest jednym z narodowych symboli Ukrainy. Teraz już wiem, że bez “wierzby i kaliny nie ma Ukrainy”. Wierzba to symbol wiosny i odrodzenia się przyrody, a kalina to… miłość, piękno i wierność.

Autor: mgr Hubert Czupała, psycholog i psychoterapeuta