Nasza samoocena potrafi warunkować wiele aspektów życia – jakie decyzje podejmiemy, jaką relację będziemy mieli ze sobą (a także innymi), jak się będziemy zajmować sobą i swoimi sprawami, na co będziemy sobie pozwalać… Dlatego też jest często tematem w terapii oraz obszarem do pracy. No właśnie – skoro jest obszarem pracy, to by znaczyło, że poczucie własnej wartości można ROBIĆ, zamiast na nie czekać lub wierzyć, że kiedyś nadejdzie samo. Na co pozwoliłaby nam taka perspektywa?

Spróbujmy na początku określić, czym to poczucie wartości może być. Do jego składowych zaliczamy takie elementy, jak umiejętność zadowolenia/dumy z siebie, wiara w siebie i swoje możliwości czy posiadanie ogólnego pozytywnego obrazu siebie. Poza tym ogromnie ważnym kawałkiem jest też samoakceptacja – która przejawia się w akceptowaniu siebie w całości, razem z niedoskonałościami i wadami (bo nie sztuką jest akceptować to, co w 100% wpisuje się w nasze oczekiwania). To dzięki niej jesteśmy w stanie poprosić o pomoc, przebaczyć sobie, poradzić z niepowodzeniem czy wytrwale uczyć się czegoś, co nie wychodzi od razu.

Wspaniale byłoby mieć to opisane wyżej poczucie własnej wartości, prawda? Potrafimy myśleć, że GDYBYŚMY je mieli, moglibyśmy w końcu wejść w relację, zacząć pracować, nauczyć się czegoś, spełnić marzenie lub osiągać cele… Tak sobie siedząc i myśląc o tym, co byśmy mogli, tworzymy sobie w głowie historię na swój temat, która potwierdza się naszym zachowaniem (np. brakiem podejmowania działań) i staje się błędnym kołem:

Nic nie mogę, do niczego się nie nadaję -> Nic nie robię -> Faktycznie nic nie mogę, nic się nie zmienia…

To przedstawia zdradliwą perspektywę, w której z gotowym poczuciem własnej wartości mielibyśmy się rodzić lub w której ono jakoś się u nas pojawia, pewnego dnia budzimy się z nim. Niestety (a raczej na szczęście?) niekoniecznie tak jest. Oczywiście, będziemy posiadać różne predyspozycje, różne historie, które poczuciu wartości mogą sprzyjać, lub je umniejszać. To, jak traktowano nas w dzieciństwie, czego od nas wymagano, jak nas doceniano, stanowi duży wkład w dorosłą samoocenę. Natomiast niezależnie od tego, każdy ma prawo i szansę na to, by nad poczuciem własnej wartości PRACOWAĆ. Pozwolić sobie na to, by budować je stopniowo i świadomie.

Realizując rzeczy, które są dla nas ważne.
Pozwalając sobie na błędy.
Ćwicząc samowspółczucie w momentach, gdy go potrzebujemy.
Wchodząc w autentyczne relacje i dbając o nie.
Otwierając się na informację zwrotną od innych, tą trudną i tą przyjemną.
Doceniając siebie za osiągnięcia i starania.
Poszukując przyjemności i spełniając marzenia.
Poszukując wyzwań i przyjmując ograniczenia.

I nie wpadnij w pułapkę określania swojej wartości na podstawie skuteczności, skali sukcesów czy produktywności. Te rzeczy mogą dawać satysfakcję, ale nie trwają wiecznie. Szczególnie ulotne są wtedy, gdy mijają się z naszymi prawdziwymi wartościami. Pozwalaj sobie na to, by doświadczać różnych rzeczy, nie tylko zwycięstw i zaradności. Pozwalaj, czyli zrób na nie miejsce, próbuj akceptować, a kiedy potrzebujesz, mów o nich, szukaj wsparcia. Tylko pełnia doświadczeń stanowi kompletne życie – każda wartościowa i zasługująca na miłość osoba przeżywa trudne emocje, nie
radzi sobie z czymś tak, jakby chciała lub potrzebuje czasem pomocy. Każda wartościowa osoba jest (tylko i aż) człowiekiem.

Michalina Voss, terapeutka OTPB

Na podstawie książki, którą serdecznie polecam:
„Jesteś kimś więcej, niż myślisz” Glenn R. Schiraldi